W dalszym ciągu wiele osób w Polsce zatrudnia się na czarno. Wszystko jest fajnie do momentu, kiedy na przykład nie dotknie nas choroba. Wynagrodzenie zwykle jest wyższe, niż przy zatrudnieniu na umowę, ale kiedy osiągniemy wiek emerytalny, to niestety nie mamy nic, często brakuje środków na utrzymanie. Do największych nadużyć dochodzi w tych zawodach i przy pracach, których nikt nie chce wykonywać, przeważnie ze względu na dużą szkodliwość. Zaczyna się tak; na początku jest propozycja pracy na czarno na krótki okres, a później ma być umowa o pracę. Jednak mijają dni, tygodnie i miesiące i nic się nie zmienia w tej kwestii. Jeżeli w porę nie otrzeźwiejemy to pewnego dnia może się okazać, że zostaliśmy na przysłowiowym lodzie. Najczęściej wykorzystywane są osoby z podstawowym wykształceniem. Myślę, że najwyższy czas skończyć z tym procederem. Jeśli sami, my pracujący tego nie ukrócimy, to żadne przepisy nam w tym nie pomogą.. Nie należy godzić się na takie traktowanie i zawsze trzeba wymagać umowy. W tej kwestii należy zjednoczyć siły. Jednostka, sama nie da rady.
Kryzys gospodarczy zaciąga coraz większe kręgi. Firmy muszą się jakoś przed nim bronić, żeby podnieść swoją kondycję ekonomiczną. Jednym ze sposobów może być zawieszenie na jakiś czas przepisów prawa pracy, oczywiście zgodnie z prawem. Zawieszeniu mogą ulec tylko przepisy wewnątrzzakładowe, to jest regulamin pracy, regulamin wynagradzania. Porozumienie takie zawiera się między działającą na terenie firmy organizacją związkową, lub jeśli jej nie ma między przedstawicielami pracowników. Przepisy mogą ulec zawieszeniu w całości lub w części. Decyduje o tym pracodawca. Chodzi tu głównie o „trzynastki”, premie jubileuszowe, czy inne świadczenia pieniężne. Innym sposobem może być zawarcie porozumienia o stosowaniu mniej korzystnych warunków zatrudnienia. Jest to korzystna forma dla zakładów, w których nie funkcjonują przepisy wewnątrzzakładowe. Jak już wcześniej napisałam takie zawieszenie można stosować jedynie w przypadku złej sytuacji ekonomicznej firmy. Żeby takie porozumienie można było zawrzeć pracodawca nie może być objęty układem zbiorowym pracy lub musi zatrudniać mniej niż 20 pracowników.
Dzień 1 kwietnia przyniesie istotne zmiany dla osób chcących otworzyć własną działalność gospodarczą. Już na wstępie dużym ułatwieniem będzie wypełnienie samego formularza, który został skrócony do dwóch stron. Do tej pory było to ok. 10 stron. Osobny wniosek trzeba było złożyć w Urzędzie Gminy, Urzędzie Skarbowym, Głównym Urzędzie Statystycznym oraz Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, a w przypadku rolników w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Wszystkie te wnioski zawierały podobne informacje, więc żeby ułatwić wszystkim zainteresowanym załatwienie sprawy zostały one połączone w jeden, który składa się w gminie. Ten sam formularz wypełnia się przy rezygnacji z działalności. W obecnych czasach, kiedy na świecie panuje kryzys może to być zachętą dla wielu bezrobotnych do założenia własnej działalności. Wystarczy jeden dobry pomysł i warto spróbować. Przynajmniej nie będziemy bez pracy. Inną nowością jest to że praktycznie w momencie złożenia wniosku możemy zaraz rozpocząć działalność. Do tej pory możliwość taka istniała po około miesiącu, oczywiście jak wszystko układało się dobrze.
Od 3 marca Urzędy Pracy rozpoczną przyjmowanie wniosków na sfinansowanie własnej działalności gospodarczej. Kto może zostać beneficjantem tego programu?
Po pierwsze musi to być osoba bezrobotna i przez okres 12 miesięcy od daty złożenia wniosku nie odmówiła bez uzasadnionej przyczyny oferowanej pracy, szkolenia, stażu, robót publicznych. Dodatkowo nie mogła prowadzić działalności gospodarczej w tym czasie a także nie otrzymała w ciągu ostatnich pięciu lat dotacji z Funduszu Pracy bądź też innych funduszy publicznych. Jeśli spełnią się te warunki można składać wniosek. Dotacja w tym roku wynosi sześciokrotność średniego wynagrodzenia. Bezrobotny może ją przeznaczyć na zakup niezbędnych towarów do otwarcia nowego miejsca pracy, reklamę czy pomoc prawną. Dużym atutem będzie chęć utworzenia nowych miejsc pracy, gdzie zatrudnienie znajdą bezrobotni. Musi być osadzony w realiach i tak przedstawiony aby rokował sukces na przyszłość. Musimy przekonać komisje do naszego projektu, że pieniądze, które otrzymamy nie zostaną zmarnowane.
Jak bumerang wraca sprawa warunków pracy górników w polskich kopalniach. Tym razem związki zawodowe i pracodawcy usiądą za stołem i będą rozmawiać o wzroście wynagrodzeń w tym roku. Do rozmów włączyło się Ministerstwo Gospodarki, które jest łącznikiem między dwoma stronami. Wedle deklaracji urzędników rząd nie wywiera nacisku na zarządy spółek węglowych w sprawie płac. Dementuje tym samym informacje prasowe jakoby miało to miejsce. Ta informacja na pewno ucieszyła pracowników kopalń bo właśnie w tym widzieli oni przyczynę braku podwyżek. Zarząd spółek godzi się na 1,2% wzrostu co jest nie do zaakceptowania. Górnicy żądają 10%. Niektóre spółki zapowiadają wręcz zamrożenie plac w tym roku. Warto również dodać, że związki zawodowe są zbulwersowane tym, że w dobie kryzysu ekonomicznego zarząd spółek węglowych pragnie zwiększyć swoje wynagrodzenia o 6,9% jedynie dla sienie. Jest to nie do przyjęcia- grzmią związkowcy i upominają się o swoje podwyżki. Podczas spotkań omawiane były również kwestie tak zwanych opcji walutowych. Górnicy chcą zostać poinformowani czy i ewentualnie jakie szkody poniosły spółki węglowe na ryzykownych transakcjach.
Wielka Brytania to jeden z wielu krajów, który nie oparł się kryzysowi gospodarczemu. Wiele osób traci pracę i w wielu regionach nie ma pewności, że pojawią się nowe, atrakcyjne oferty pracy. Niesie to za sobą daleko idące skutki. Ludzi zaczyna dopadać lustracja, która może zamienić się w agresje i demonstracje niezadowolenia. Bardzo często ofiarami tych wyładowań stają się obcokrajowcy. Przykładem na to jest sytuacja, która miała miejsce przed elektrownią Grain Island u ujścia Tamizy i rzeki Medwey. Mianowicie mieszkańcy okolicznych miejscowości protestowali przeciwko Polakom. Przede wszystkim zarzucono polskim firmom, które są pod wykonawcami na terenie elektrownii, że nie zatrudniają Brytyjczyków. Zarzut ten odpiera firma ALSTOM, która jest głównym wykonawcom prac na terenie elektrownii. Przedstawiciel tej firmy oświadczył, że do przetargu na podwykonawców zgłosiły się jedynie polskie przedsiębiorstwa. Te z kolei oferowały pracę dla każdego ale jedynie Polacy wyrazili chęć do jej podjęcia. Wynika z tego, że pretensje Brytyjczyków są bezpodstawne a wielu upatruje w nich celowego podgrzewania do konfliktu na którym niektórzy chcą zbić kapitał polityczny.
Każdy z nas, chociaż raz w życiu pisał C.V. Czy umieścił w nim tylko prawdę, czy znalazły się też rzeczy nieprawdziwe? W jednym z badań przeprowadzonych przez firmę badawczą Synovate Polska dla Gazety Praca.pl, Polacy przyznali się, że zdarza im się ubarwiać swoje życiorysy. Badanie zostało przeprowadzone na grupie osób w wieku 18 – 64 lata. Część pytanych osób uważała, że nawet małe kłamstewko nie jest wskazane, bo wcześniej, czy później się wyda i może być poważną przeszkodą w znalezieniu pracy. Aż 18% z zapytanych osób uważa, że mała nieprawda zamieszczona w życiorysie, nie zaszkodzi. Połowa z pytanych osób przyznała się, że zdarza im się trochę koloryzować. Bardzo często Polacy zamieszczają obrobione komputerowo zdjęcia, na których wyglądają lepiej niż w rzeczywistości. Jest to małe wykroczenie, gorzej jeżeli podajemy, na przykład, że znamy dobrze programy komputerowe lub przyznajemy się do bardzo dobrej znajomości języka obcego,
Istniejące w Polsce firmy zaczynają mieć coraz więcej kłopotów. Dopadł je szalejący na świecie kryzys. Do inspektorów pracy dochodzą coraz częściej głosy, że niektóre firmy przestają wypłacać wynagrodzenie swoim pracownikom. Inspektorzy przewidują, że jak tak dalej pójdzie to problem będzie się powiększał. W Małopolsce suma niewypłaconych wynagrodzeń w styczniu znacznie wzrosła w porównaniu do stycznia ubiegłego roku. Już w tej chwili wrocławska inspekcja pracy otrzymała 103 skargi na pracodawców, dotyczące właśnie wstrzymania wypłaty wynagrodzenia. Problem dotyczy całego kraju, szerokim echem odbił się również na Mazowszu. Dotyczy głównie firm, czy branż, które produkują towary przeznaczone na eksport do Europy Zachodniej, oraz firm z branży motoryzacyjnej, stalowej i AGD. Musimy więc być przygotowani na najgorsze, zacisnąć pasa i starać się przeczekać trudne czasy. Znowu wydaje się, że wracają dni kiedy pracę się szanowało, bo każdy bał się, żeby jej nie stracić. Przez ostatnie lata trochę się zapomnieliśmy, aż musiał przyjść kryzys żeby zrozumieć, że praca to wielka wartość.
Kolejne niepokojące informacje napływają do nas z rynku pracy. Pracodawca z Krakowa, firma Pilva, produkująca leki pragnie zwolnić 613 pracowników. Stanowi to czterdzieści procent wszystkich zatrudnionych. Jak zwykle w takich przypadkach pracownik, wedle zapewnień kierownictwa, nie pozostanie sam sobie. Na razie trwają rozmowy z załoga i związkami zawodowymi, które maja na celu doprowadzenie do porozumienia w sprawie odpraw. Rzecznik prasowy krakowskiej firmy jako powód zwolnień podaje optymalizację w zatrudnieniu. Część działów gdzie mieli zatrudnienie zwolnieni ludzie zostało zamkniętych i przeniesionych na terytorium Węgier. Trzeba przy tym dodać, że Pilva Kraków jest obecnie integralną częścią wielkiego izraelskiego koncernu Teva Pharmaceutical Industries Ltd . Nie bez zasadne wydaje się pytanie czy Urzędy Pracy są przygotowane na rejestracje i pomoc zwolnionym. Oferty pracy, możliwości szkoleń czy przekwalifikowań powinny już na nich czekać by nie powstała sytuacja w której te osoby pozostaną bez pracy przez dłuższy okres czasu.